Le Baron Rouge is a little bar in my neighbourhood where you can have a quick glass of wine and a plate of fresh oysters. It's always full and you can meet there elderly parisians, businessmen, mums with kids, everyone having their treat standing by one of the improvised tables like the one on the picture. It's localized very close to the open-air weekend food market, so Konrad and I went there to have a try of their special on Saturday morning, before getting our things for lunch and it was already quite busy. I had it recommanded by my boss Stephane and I'll keep spreading the word to all my visitors who will dare to try a fresh oyster.
Ja chyba nie lubię ostryg. A właściwie to nie wiem... A Ty? Myslisz że trzeba będzie spróbować?...
ReplyDeleteMi za pierwszym razem smakowały BARDZO, kiedy jadłam je w knajpce pod instruktażem Tomka - starego wyjadacza ostryg. Smakowały morzem, jak shot lodowatego dobrego alkoholu, pozostawiając uczucie delikatnej eksycytacji (w końcu podobno to afrodyzjak). Za drugim razem jadłam z Kondziem te ze zdjęcia, były mniejsze i brakowało sosiku octowego, który podali nam w knajpce, więc wrażenie było ciut słabsze. Ale ja zjadłam ze smakiem, a Konrad się nie wyrzygał, co uważam za duży sukces :)
ReplyDelete